W sali numer 70 panował półmrok. Kilka postaci siedziało w pierwszych rzędach ławek. Na honorowym miejscu, za biurkiem, można było dostrzec osobę, której cień zawierał charakterystyczne loczki. Był to Wiesław, który, wyraźnie poddenerwowany, mówił:
-Towarzysze! To znaczy chciałem powiedzieć koledzy! Nadeszła wiekopomna chwila! Dzisiaj przejmiemy władzę w Nowym Budynku!
- Jak to? - zdziwiła się "Doris" - mówiłeś przecież, że chcesz tylko zostać zwierzchnikiem "Lyly"?
- Oj tępe stworzenie!- wiesław był wyraźnie zniecierpliwiony - przecież to to samo...
- Chyba że tak... - "Klemba" była wyraźnie zadowolona z uzyskanej odpowiedzi. Tymczasem niezrażony Wiesław kontynuował:
- Obalimu dyktaturę "Brodacza" i "Lyly"! - wrzeszczał - Będziemy rządzić całą szkołą!
W czasie, gdy "Mieczysław" wykrzykiwał swe hasła wrogości względem faszystów, liberałów, demokratów, chadeków, neonazistów, frankistów socjalistów (!), Dmowskiego, Żydów, masonów, "Lyly", "Brodacza" i majora z wojska*, jedna z postaci podniosła się ze swojego miejsca i skierowała się do drzwi.
- Dokąd idziesz, Marek? - pytanie to wyrwało się z ust "Rzymianina"?
-Nie, nigdzie, zaraz wracam - "From" był wyraźnie zmieszany. Po jego wyjściu "GIJ" - kobieta - komandos - dotychczas milcząca odezwała się:
-Gdzie on poszedł? - warknęła - Pewnie poinformować "Lylę"!
-Spokojnie... - "Rzymianin" była bardzo spokojna - Znam dobrze Mareczka... Był bardzo spięty, pewnie poszedł powalczyć na pięści z jednookim...
- Albo wypolerowaćhełm - zachichotała "Klemba".
- Ciesz! ryknął ze swej pozycji Wiesław - Zamkniejcie się, kapital... zboczone świnie!
- Miło mi, Ela jestem - "Rzymianina" jak zwykle nie opuszczało poczucie humoru
- Tak, a więc wracając do naszego planu...
W tym momencie opuszczamy salę nr 70 i kierujemy się tropem "Froma", który po wyjściu z sali, chowając sięza węgłem nasłuchiwał chwilę, czy ktoś nie udał się jego tropem. Upewniwszy się, że nic mu nie grozi zasyczał przez zęby i śliniąc się wymamrotał:
- Ty komunistyczna gnido! Ja ci dam obalanie ustroju! Koniec żartów!
Wytarłszy się chusteczką opuścił stary budynek i pobiegł szybko w stronę nowego. Przy wejściu czekał już strażnik - "Maryś".
- Eeeee... Prosze za mnom - wyseplenił łamaną polszczyzną, po czym wprowadził go do sali nr 15. Byli już tam "Lyla", "joker", "Wiciu", "Bhp"i "Brodacz".
- I co? - ledwo wszedł, a od razu uderzyło go to pytanie
- Zdrada! - krzyknął, i w uniesieniu rozerwał koszulę, po czym upadł w drzwiach robiąc popularnego "Rejtana"
- Uspokój się i mów co słychać...- "Brodacz" był jak zwykle flegmatyczny
- "wiesław chce obali csystem i być waszym zwiechrz.., nie zmmierzch..., nie...
- Zwierzchnikiem - poprawiła go "Lyla" - MINUS!, teraz to już muszę zaznaczyć, Marku...
- Trzeba go powstrzymać! - zakrzyknął "Witek" - Szable do boju, lance w dłoń, bolszewika goń!
- Szabli ani lanc nie mamy - trzeźwo zauważyła "Bhp" - ale możemy mu zasunąć piłką lekarską!
- Szat ap! - "Joker" wykazała się biegłą znajomością języka obcego - goł olłejs, znaczy ałej...
- Co? - "Bhp" nie zrozumiała przesłania.
Masz się zamknąć i wynosić ty głupia cholero! - "Brodacz" był nieceirpliwy - Ruszajmy na Wiesława!
- TAK! - odpowiedzieli chórem pozostali
Wiesław tymczasem kontynuował swój wywód (już trzecią godzinę...), gdy w pewnym momencie drzwi się otworzyły i wkroczyła "Lyla"
- Ty szmato! Śmiesz mnie obalać?! - wrzasnęła.
Wtedy zdarzył się coś niespodziewanego. Wiesław zakrzyknął: "To jest bunt!" i wskoczył na stół. Niestety impet uderzenia był zbyt wielki i stół połamal się pogrążając biednego Wiesława w swoich bezdennych czeluściach.
- Zdrada! - wrzeszczał - Brać ich!
- Uciszcie tego starego erotomana -"Brodacz" był zbulwersowany - A wy - zwrócił się do jego popleczników - dostaniecie jeszcze jedną szansę, ale tym razem nie zmarnujcie jej, będę miał na was oko!
Tak zakończyła się nieudana próba puczu. Gdyby nie poglądy Wiesława, to byłaby to całkiem słuszna idea. W końcu ktoś obaliłby SSM... Jednak nie udało się i wszyscy rozeszli się do domów i tylko jeden "From" pozostający pod wpływem obecności na różnego rodzaju imprezach sportowych wykrzyknął w kierunku swego byłego "szefa" - "Wiesław łobuzie wsadzimy ci ch... w buzie..."
© by hałabała 2001 |